Wybór między tym, co boskie a tym, co ludzkie. Między tym, co należy zrobić a co będzie bezpieczne dla nas w tym momencie. Między obowiązkiem a rozkazem, rodziną a władzą. Wszystkie te dylematy składają się na ostateczną tragedię Antygony.
Największym dramatem w sytuacji Antygony jest to, że właściwie nie ma tu wyjścia. Aby postąpić tak, jak należy, musi sprzeniewierzyć się wujowi i oprzeć jego wyraźnym rozkazom. Tym samym stawia się w pozycji zdrajczyni z ludzkiego punktu widzenia. Jednak pod względem praw boskich dopełnia swojego obowiązku, a ponadto postępuje w zgodzie z sumieniem i uczuciami żywionymi do poległego brata. Zatem, chociaż jej postępowanie jest moralnie nienaganne, tak czy siak sprowadzi na nią najwyższą karę, przyjdzie jej zapłacić straszną cenę.
Co gorsza jednak, nie tylko Antygona odpowie za zaślepienie i egocentryzm Kreona. Tragedia dotknie wszystkich wokół, w tym jego własnego syna. Kiedy przyjdzie otrzeźwienie, będzie już za późno. Antygona test przeszła, postąpiła właśnie tak, jak należało, mogła ze swobodą patrzeć sobie w oczy i wiedzieć, że dopełniła swojego obowiązku. Ale jaki los spotkał przez to samą Antygonę i jej bliskich? Każdy wybór obarczony jest tutaj potencjalnie tragicznymi konsekwencjami.