Temat radzenia sobie z niewyobrażalną stratą jest trudny do przepracowania dla każdego. A co dopiero dla małej dziewczynki, której znienacka wali się cały świat.
Nie jesteśmy w stanie z wyprzedzeniem przygotować się na żałobę. Śmierć bliskiej osoby uderza w nas taranem. W książce Dziewczynka z parku bohaterka doznaje takiej właśnie straty: odchodzi jej ukochany tata. Na przestrzeni kolejnych rozdziałów widzimy, jak to wpłynęło na nią i na jej mamę. Jak obie muszą odnaleźć z powrotem drogę do siebie, by odnaleźć bliskość, ponieważ rozpacz separuje nawet od najbliższych.
Stopniowo uczą się od nowa uśmiechać, cieszyć się drobiazgami, czerpać siłę z przyjaźni i pomagania innym, otwierania na świat w miejsce zamykania się w ciasnej skorupce. Z czasem, gdy największy ból powoli przycichnie, odkrywają krzepiącą prawdę, że nasi bliscy nigdy do końca nie znikają, jeśli pielęgnujemy pamięć o nich i wciąż darzymy ich uczuciem. Mała Andzia czerpie pociechę z zajęć, którym wcześniej oddawała się w towarzystwie taty: z obserwacji ptaków. Ma też głębokie przekonanie, że jej tata za pośrednictwem skrzydlatych przyjaciół znajdzie sposób, by dać córce znak swojej obecności – tak jak to obiecał.